Nasza historia

Staffy Nation to rodzinna, streetwearowa marka ciuchów i akcesoriów zainspirowana naszą ukochaną rasą psów - Staffordshire Bull Terrier, czyli popularnymi Staffikami. Staffy Nation to Kasia, Hela, ja - Michał - no i oczywiście nasza Nora.
Skąd i jak wzięła się w naszym domu? Dlaczego staffik, a nie inna rasa?
NASZA HISTORIA
Skąd pies w domu? Wszystko zaczyna się na początku roku 2019, w jednym z najtrudniejszych okresów dla naszej rodziny. Nagła, ciężka choroba Kasi i równie niespodziewana śmierć mojej Mamy w tym samym momencie spadły na mnie jak grom z jasnego nieba.
Kiedy po kilku miesiącach rekonwalescencji i żałoby zaczęliśmy dochodzić do siebie, poczuliśmy, że przydałby się nam jakiś nowy, wesoły domownik, ktoś, kto oprócz naszej ukochanej Córeczki postawi nas na nogi. Ktoś, kto nie rozumiejąc źródła naszych zmartwień i trosk, jednocześnie perfekcyjnie je wyczuje i natychmiast ruszy z pomocą. Czyli pies. A najlepiej staffik.
CZEMU STAFFIE?
Nie mamy wątpliwości, że każdy pies może być cudownym towarzyszem życia i każdy zasługuje na troskę i miłość. Ale w naszym wypadku trafiło na Staffordy. A zaczęło się od starego amstaffa mojej Cioci, która przyjechała do nas na wieść o ciężkim stanie zdrowia Mamy. Kiedy siedzieliśmy razem, Cycek instynktownie wyczuł człowieka, któremu świat wali się na głowę i od razu ułożył się przy mnie, kładąć swój łeb na moich kolanach - mimo, że wcześniej widział mnie ze dwa razy w życiu.
Usłyszałem gdzieś kiedyś, że te wyjątkowo inteligentne i wrażliwe psy potrafią bezbłędnie czytać ludzkie uczucia i odpowiednio na nie reagować - i sam tego doświadczyłem niemal natychmiast. Jeden z niewielu momentów, kiedy uśmiechnąłem się w tamtym okresie zawdzięczam właśnie jemu:
Kiedy więc pół roku później przy wigilijnej kolacji zapytałem moją kuzynkę, hodowcę amstaffów, jakiego psa poleca naszej poobijanej przez los rodzince, bez wahania powiedziała: "Staffik". Kochający bez granic, wierny, wesoły, nie za duży, ale energiczny, zawsze w centrum wydarzeń, zawsze przy tobie. I faktycznie, sprawdziło się co do joty.
Nora przyjechała do nas niemal równo z pandemią COVID-19, wnosząc w nasz dom radość, pozytywne zamieszanie, aktywność i całe morze emocji, przelewanych w obie strony. Spacery, zabawy, psoty, tarmoszenie, całusy i przytulanki do ciepłego, czarnego cielska, które jak odkurzacz absorbuje z cierpliwością i zrozumieniem wszystkie troski i zmartwienia, oddając w zamian spokój, wyciszenie i poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, do momentu kiedy padnie hasło "spacer", kiedy to zamienia się w szalejącą kulę energii, ganiającą za piłką i zwisającą z gałęzi bestię, gotową roznieść wszystko w pył - ale nigdy nie będącą zagrożeniem dla człowieka.
Zresztą takich historii jest mnóstwo i pewnie nie raz o nich przeczytamy i napiszemy. Ludzie kochają staffiki, a staffiki odwzajemniają to uczucie, mnożąc je po drodze razy dziesięć. Owszem, nie jest to rasa dla każdego, tak jak nie każdy kto ma prawo jazdy powinien wsiadać za kierownicę sportowego samochodu - ale jeśli umiesz się zaangażować w wychowanie i ułożenie psa, jeśli jesteś gotowy poświęcić mu czas, uwagę i miłość - jesteśmy pewni, że znajdziesz w nim najbardziej oddanego, lojalnego, czułego i kochającego towarzysza życia.
Więc tak to się wszystko zaczęło...
M.